niedziela, 23 czerwca 2013

Długi dzień

Oj, ciężki wczoraj był dzień. Najpierw T. z moim bratem pojechali po drewno. Braciak wyjechał o 4.30! Później zwalali ze 3 godziny. Ja w tym czasie wiele nie robiłam. Jedynie zajmowałam się małą. Słońce paliło niemiłosiernie, ale lubię, jak jest tak ciepło. Czekałam aż młoda zaśnie, bo chciałam się poopalać. Jak już się doczekałam, poleżałam kilka minut i musiałam jechać do pracy, bo nasza szkoła brała udział w "Ogólnopolskiej nocy profilaktyki".

Jak wróciłam, wzięłam się za przygotowanie żarełka na grilla. W pierwszej wersji grill miał być u nas, ale w końcu do brata przyjechali jeszcze znajomi, więc wzięliśmy wszystko i poszliśmy do nich. Najlepiej bawiła się oczywiście mała z kuzynką i kuzynem. Nawet zaliczyła trampolinę! Strasznie jej się podobało. A ja? Ja stałam z duszą na ramieniu, bo po tych jej ostatnich akcjach (wczoraj znów guza nabiła - spadła z bujaczki), to nigdy nic nie wiadomo.

A jeszcze na koniec coś z netem się porobiło i nie mogłam posta opublikować :/

czwartek, 20 czerwca 2013

Kąpiel

Dziś był straszny upał, więc jak tylko się ogarnęłam, napompowałam małej basen. Najpierw była próba na sucho. Chyba jej się spodobało, bo jak ją wyjęlam, to był straszny lament. No ale po co nam basen bez wody? Napełniłam go więc i postawiłam na słońcu, żeby się woda zagrzała. Jak wróciłam z pracy, założyłam małej pampersa do kąpieli i poszłyśmy się pluskać. Najpierw posadziłam ją na brzegu i zamoczyłam jej nóżki. Zaraz w ruch poszły i rączki. Plusk, plusk i wślizgnęła się do wody. I co? Płacz i lament. Wyjęłam ją szybko i przytuliłam. No woda ciepła była, ale dogotowałam garnek na gazie i wlałam do basenu. W międzyczasie przyszła Maja z Antosiem. Maja do wody chętnie wskoczyła, Antoś też szybko wszedł, a Wera jak tylko podeszłyśmy na krok do basenu, dostawała aż drgawek i płacz. No fajny falstart mówię. Ale cóż. Popatrzyła jak kuzyni się bawią, powoli podchodziłyśmy, później troszkę ją wodą pochlapałam, później więcej i więcej, zamoczyłam nóżki i jakoś poszło. Zabawa była na całego. Częściej takie gorące dni!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Bardzo "Mały" Wydatek

Wcześniej jakoś nie miałam czasu pisać. Mała jest teraz tak ruchliwa, że nie mam nawet czasu jeść. Ciągle muszę za nią ganiać i pilnować, żeby sobie czegoś nie zrobiła. Co nie znaczy, że nic jej się nie dzieje. Bo dzieje się aż za dużo. Ostatnio rozbiła czoło, o czym pisałam wcześniej, a dziś była poprawka z drugiej strony - spadła mi z kolan... Ja nie wiem, czy to ona jakaś pechowa, czy ja. Całe szczęście, że znów jej się nic nie stało.
Ale nie o tym miałam pisać. Kupiliśmy dziś nowe auto. Tzn. nowe dla nas, bo już kilka latek ma. W każdym razie w końcu na tyle duże, że nie będziemy musieli wózka wozić i w bagażniku i na tylnym siedzeniu. Jak się braliśmy za szukanie auta, to mówiliśmy "byle nie BMW". Ja się czasem pośmiałam, że musimy mieć BMW, "bo wszyscy we wsi mają BMW" ;-) No i co? Mamy BMW :-)
Mała już śpi, więc trzeba jakoś uczcić kupno auta. W jaki sposób? A takim oto "zestawem wycieczkowym" plus coś do popicia, żeby się nie psuło ;-)

wtorek, 11 czerwca 2013

Rambo pierwsza krew

A właściwie druga, bo pierwsza była jakiś czas temu, jak małą kot przeze mnie podparał niechcący.
Dziś młodą miała się zaopiekować teściowa, bo sąsiadce coś wypadło i nie byłam pewna, czy zdąży wrócić. Teściowej popsuł się samochód, więc T. po nią pojechał i żebym później jej nie odwoziła, umówiłyśmy się, że jak T. będzie jechał do pracy, to podwiezie je do moich rodziców. Tak też zrobiliśmy. Przyjechałam po małą, a teściowa od drzwi mówi "zabijesz mnie, mała się udeżyła i rozcięła czoło". "no co" mówię "każdemu mogło się zdażyć, nie przejmuj się". Patrzę, nieźle rozcięła, ale przecież różne rzeczy mogą się zdażyć i nie ma co się martwić. Równie dobrze mogła głowę rozbić, jakbym ja ją pilnowała, czy ktoś inny. Że rodzice mieszkają przy szpitalu, poszłyśmy na chirurgię. Całe szczęście obeszło się bez szycia, bo miałaby później większy ślad. A tak to będzie pewnie niewielka kreseczka. Pani doktor założyła opatrunek i wróciłyśmy do domu. Posadziłam ją na łóżku, odkręciłam się, a ona wyrżnęła głową o ścianę i sobie to rozkrwawiła. Najgorzej sytuację przeżyła teściowa, bo się obwiniała. Ale przy takim dziecku, które zaczyna próbować świata, nie ma opcji, żeby je aż tak dopilnować, żeby się nic nie stało.
W każdym razie najważniejsze, że nic gorszego się nie stało i że mała podobno prawie nie płakała.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Poranna akcja

Dziś z rana, a właściwie z bardzo rana, bo kilka minut przed 4:00, była ewakuacja z pokoju. Nakarmiłam małą, przełożyłam ją do łóżeczka, wracam do swojego wyrka, patrzę, a tam nad łóżkiem pająk. Sama go nie wezmę, więc co zrobiłam? Poszłam po T., bo kto jak nie facet powinien się zająć tą sprawą? No więc obudziłam go, przyszedł, wziął chusteczkę i zgarnął pająka ze ściany. Ale co?  Patrzę, a on się coś waha. Schodzi z łóżka, a ja pytam, czy go zabił. Mówi, że tak, ale oczywiście mu nie wierzę, więc każę pokazać chusteczkę. Zaczął się migać, więc zapaliła mi się czerwona lampka. Wyszedł z pokoju, a ja zamiast iść spać, zaczęłam sprawdzać pościel... I po co mi to było? Okazało się, że "przyjaciel" łazi sobie po mojej poduszce i ma się całkiem nieźle. Znów narobiłam hałasu, ale zanim T. przyszedł, pająka już nie było. Wiadomo, że się już do łóżka nie położę, bo jeszcze mnie "przyjaciel" pod nie wciągnie, czy coś, więc wzięłam rozbudzoną małą i poszłyśmy spać do T. Młoda tak się kręciła i go kopała, że nie wytrzymał i poszedł do jej pokoiku :-)
Ogólnie fatalny dziś dzień. Pisać o tym nie będę. Ale myślałam, że takie rzeczy, to tylko w kryminałach, a w każdym razie bardzo daleko ode mnie :-(

sobota, 8 czerwca 2013

Faceci dla dzieci

Ostatnio namiętnie oglądam "Dzień Dobry TVN". Praktycznie nie ma dnia, żebym nie obejrzała chociaż kawałka programu. Bardzo lubię szczególnie piątkowe wydania, bo proponują świetne książki. Ale nie o tym dziś chciałam. Któregoś dnia oglądałam i mówili o płycie z piosenkami dla dzieci. Nawet jedna piosenka była śpiewana w studio. I była całkiem niezła. Dlatego postanowiłam kupić płytkę dla małej. Dodatkową zachętą było to, że część dochodów ze sprzedaży idzie na fundację TVN "nie jesteś sam". Poza tym piosenki śpiewane są przez znane osoby i są o zwierzętach. Tak więc zamówiłam płytę. Przyszła po dwóch dniach i od momentu, kiedy ją mamy, włączamy ją małej nawet kilka razy dziennie. Chyba jej się też bardzo podoba, bo nawet tańczy przy tej muzyce i się cieszy ;-)

Trzydniówka?

Kurczę, mała chyba jest pierwszy raz chora.Wydaje mi się, że złapała trzydniówkę. Najpierw myśleliśmy, że jest marudna i że ma stan podgorączkowy przez wychodzące ząbki, ale dziś już jestem na 90% pewna, że to rumień nagły. Dwa dni miała temperaturę w okolicach 37,5-37,8 stopnia (wydaje mi się, że dość niska jak na tę przypadłość, ale różnie bywa). Temperatura wczoraj zniknęła, natomiast po południu zaczęło ją wysypywać. Najpierw pomyślałam, że to może potówki, bo ostatnio ciepło w domu jest, a ona strasznie się poci. Jednak dziś mi zaświtało, że to może być właśnie ta trzydniówka. No cóż... zobaczymy... jak do poniedziałku wysypka nie zejdzie, to lecimy do lekarza ;/

środa, 5 czerwca 2013

Marudek

Miałam napisać wczoraj wieczorem, ale dosłownie padłam na twarz. To chyba przez tę pogodę - nijaką. Co 5 minut jest inna. I tak się wczoraj zmieniała, zmieniała, aż przyszły ciemne chmury, silny wiatr i tak lunęło, że dawno nie widziałam takiego deszczu - duży i gęsty
Nawet nie wiadomo jak się ubrać, bo albo gorąco, albo zimno i tak w kółko w ciągu dnia. A już jak ubrać małą? Masakra jakaś. A ona jeszcze wczoraj jakaś marudna była - ani jeść, ani się bawić, ani na ręce. Jedynie jak przyszła kuzynka, to trochę się rozbawiła, co widać na fotce - imprezkę sobie zrobiły ;-)


Wieczorem znów był lekki marudek.  Usypiałam, aż sama zasnęłam ;-) w nocy to samo i dziś... Płacze i płacze. Nawet rączki nie pomagają :-(

wtorek, 4 czerwca 2013

Powrót

Dziś z praktyk wróciły moje dzieciaczki. Dobrze mi bez nich było przez miesiąc, ale okazuje się, że się troszkę za nimi stęskniłam. W sumie to nie odczułam za bardzo, że ich nie ma, bo a to matury, a to dawali mi się we znaki tak na odległość. Jeju, co ja przez nich miałam w maju! Taką przeprawę, że nikomu nie życzę. I to właśnie przez praktyki. Ale teraz już są i pewnie codziennie będę miała wycisk, bo już taki ich urok. No cóż... sama chciałam tę klasę... i nadal chcę. Boję się tylko, że w przyszłym roku będzie ich bardzo malutko... Już teraz jest ich tylko 15. Część z nich można zobaczyć TU.
Ale Moaa zaszczepiła we mnie systematyczność :) Teraz muszę tylko pomyśleć nad jakimiś konkretniejszymi postami opatrzonymi w fotki. A to może być trudne, bo nigdy mi się nie chce zrzucać fot na kompa. A teraz uciekam, bo lekcja się sama nie poprowadzi ;p

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Znowu ciąg ;/

Już nie od dziś wiadomo, że jestem maniakiem jedzenia. Chociaż nie tylko jedzenia... W pracy na przykład jestem znana z ciągłych diet. Jak połączyć te dwie rzeczy? No właśnie. Chyba się nie da. Najgorsze jest to, że nie umiem się trzymać złotego środka. Albo prawie nic nie jem, albo jem bez opamiętania. Najgorzej jest kiedy zaczynam jeść. Póki nic nie biorę do ust, jest ok, ale jak już coś tam trafi, to umarł w butach... załącza mi się ssanie i wpadam w ciąg. Dosłownie jak alkoholik. Właśnie dziś miałam znów kilka dni trzymać się w ryzach, ale niestety nie dało się. Może uda mi się od jutra? Gdzieś kiedyś czytałam, że diet nie zaczyna się w poniedziałki, bo trudniej wytrzymać w postanowieniu. Może coś w tym jest, chociaż znów tego nie sprawdziłam. Najgorsze jest to, że lato za pasem. Chociaż jak będzie takie, jak do tej pory, to nie będzie co odkrywać.

niedziela, 2 czerwca 2013

Krótko

Dziś krótko, bo jest burza. Cały dzień była ładna pogoda, a tu taki finisz :-( najgorzej, że kot gdzieś na dworze się szwęda i nie planuje na razie wrócić do domu...

sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Nasza mała miała bardzo udany dzień dziecka. Dostała nowe zabawki, więc nie zajmowała nas dziś za bardzo :) Dla nas dzień też udany. Nie dość, że rozglądamy się za większym autem, to jeszcze jak dobrze pójdzie, to do września będziemy mieć w końcu otynkowany dom! Tyle na to czekałam! Jupi!

Od rana ciągle chodzi mi po głowie KJ. Dlaczego? Bo brał dziś ślub. Kurczę, nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko. W ogóle jakoś się nie spodziewałam. Sama nie wiem czemu. Może przyzwyczaiłam się do tego, że kogoś ma, ale bez obrączki? W każdym razie Młodej Parze życzę wszystkiego najlepszego!