piątek, 22 lipca 2011

Mamuśka ;)

Byłyśmy dziś z Mantą na festynie w Szydłowie. Bryndza jak nie wiem. Chyba najsłabszy festyn na jakim byłyśmy. Ogólnie było zabawnie. Najpierw Manta wpadła w fotel - przeważnie ja na nim siedziałam, a po ostatnim kebabie w Przasnyszu trochę się nadwyrężył :) Później przyszedł jeden facet, dał nam zaproszenie na festyn 15 sierpnia w Dzierzgowie, czy gdzieś i powiedział, że koło 20:00 mamy się zebrać z kosmetykami i da nam kiecki i będziemy tańczyć na scenie (hahaha). Stwierdził przy tym, że mam pewnie koło 20-21 lat!
Oczywiście moja radość, spowodowana młodym wyglądem, nie trwała długo, bo później przyszedł jakiś nawalony facet i poza tym, że stwierdził, że jestem piękna, był przekonany, ze Manta to moja córka :D Niezła BK :) Ciekawe ile on dawał nam lat ;p

poniedziałek, 18 lipca 2011

Niespodzianka ;)

Siedzę, jak co rano przy kompie, a tu w pewnym momencie ogromny uśmiech na mojej buzi :) A to tylko przez małą chmurkę z GG. W końcu po długiej nieobecności, odezwał się mój KJ. Kurczę! Stęskniłam się :) Nie gadaliśmy chyba już ze 3 miesiące! Strasznie nudno było bez niego. Tę pustkę wypełniały tylko telefony od czasu do czasu - ehhh ten głos ;) No, ale myślę, że teraz będę go miała co dzień na GG ;p

P.S. Uświadomił mi właśnie, że bloga zaczęłam pisać w jego urodziny :) Wcześniej nawet nie zwróciłam na to uwagi.

niedziela, 17 lipca 2011

Głęboczek

Dziś, jak praktycznie co niedzielę, byłyśmy z Mantą na handlu. Tym razem pojechałyśmy aż na Mazury, na pole namiotowe. Byłyśmy przygotowane na zerowy zarobek, a tu takie miłe zaskoczenie! Jeszcze na żadnym festynie, ani takim wyjściu nie zgarnęłyśmy aż tyle kasy! Byłyśmy w szoku. Zainteresowanie było takie, że nie nadążałyśmy ludzi obsługiwać! Do tego wyszły nam wszystkie losy i musiałyśmy improwizować :) Przy tym poznałam całą masę nowych fajnych ludzi. Muszę wybrać się tam na wczasy, bo fajna meta :)

W pracy:


A tu już odpoczynek:

sobota, 16 lipca 2011

I to mają być wakacje?!

Do kitu z takimi wakacjami! Nie dość, że pogody nie ma, to jeszcze dzień w dzień: sprzątanie, ogórki, porzeczka, pranie itd. Nawet nie mam kiedy poczytać, a o rolkach pomarzyć tylko mogę, tak mnie wieczorem nogi bolą! Tak więc wczoraj powiedziałam: DOŚĆ! I poszłam do sąsiada na ryby :) O kurczę! Jak ja dawno nie łowiłam! Już nawet zapomniałam, jak to relaksuje. Od dziś będę musiała częściej zaglądać do sąsiada na staw ;p
P.S. Jakiego sąsiad ma czaderskiego kota! Normalnie ADHD :) Taki żywy, że szok. Teraz trochę żałuję, że go nie wzięliśmy, jak chciał nam go oddać :(

niedziela, 3 lipca 2011

Festyniary

Byłyśmy dziś z Mantą na jakimś festynie w Łojach. Oczywiście z kosmetykami. Zaczęło się spokojnie...
Ale wiadomo, że jak festyn z 3 straganami na krzyż, to i kolba odbija. Manta ciągle zaklinała deszcz, bo chciała do domu. Później co 5 minut pytała za ile jedziemy. Ale jakoś przeszło po zakupach ;p

A skutek był taki, że jednak festyniary z nas :) 





Grillowy maraton

Wszystko zaczęło się od grilla klasowego, na którym były aż 3 osoby z klasy ;p No jakby nie było same VIPy :) W każdym razie impreza udana, pogoda wymarzona na takie spotkanie.


Później już było tylko gorzej. Oczywiście nie mam na myśli, że spotkania były do kitu, tylko to, że pogoda non stop płatała nam figle.Ale oczywiście to nie popsuło nam szyków.
Dwa dni po grillu klasowym, był grill u znajomych. Deszcz padał, więc siedzieliśmy w domu, a żarełko robiło się na zewnątrz pod daszkiem :)
W tym tygodniu też były dwa grille. Jeden na zakończenie roku szkolnego. Tu pogoda pokazała nam co potrafi! Najpierw było nieźle - słoneczko i te sprawy. Ale później już pomijając, że padało, zaczęło grzmieć. Oczywiście to nikogo nie zraziło - bawiliśmy się dalej. Nawet graliśmy w siatkówkę - ja na boso, bo w obcasach ciężko by było ;p

A wczoraj grill u sąsiadów. Trzecie urodziny Federico. Oczywiście deszcz lał cały dzień, ale sąsiad zawsze da radę :) Siedzieliśmy w altanie, którą wcześniej zabezpieczył folią, żeby deszcz nam na plecy nie leciał. Nie obeszło się również bez tańców - pod gołą chmurką i w deszczu :)


piątek, 1 lipca 2011

Jaka pogoda, taki nastrój ;/

Od samego rana pada. A cały tydzień miał być tak upalny! A tu dupa. Na domiar złego w szkole się okazało, że z naborem nie jest tak, jak być powinno. Nie wiem co kombinują w tym roku w systemie, ale nie dostały się do nas osoby, które spełniały kryteria i były z pierwszej preferencji. Najgorzej, że dostały się osoby, na miejsce tamtych, tylko, że np z 7. preferencji - wiadomo, że takie nie przyjdą, skoro przed naszą szkołą wybrały całą masę innych. Normalnie paranoja! Tak więc chodzę wściekła jak diabli! Nie tak miało być! A za oknem wciąż deszcz i deszcz ;/ I kiedy rozstawię mój ogromniasty basen? Chyba dopiero w następne lato :(