piątek, 2 listopada 2012

Syndrom jedynaczki

Odkąd Mała jest na świecie, zauważyłam u siebie "syndrom jedynaczki". Nigdy nie miałam z tym problemu. Każdy kto mnie poznawał, był przekonany, że mam rodzeństwo. A tu proszę! Okazuje się, że jestem strasznie zaborcza jeśli o nią chodzi. Strasznie mnie wkurza jak wszyscy do niej lecą, zaczepiają, nie daj Boże noszą na rękach, na co oczywiście nie pozwalam, co się czasem spotyka z różnymi reakcjami nieprzyjemnymi (niektórzy nie rozumieją, że ktoś chce wychować swoje dziecko po swojemu). Ale cóż, zaciskam zęby i przemilczam... a w środku się gotuje. Jedynie nie drażni mnie mąż i moi rodzice, którzy nie są w stosunku niej tak nachalni (więc pewnie dlatego).
Najlepiej jest wtedy, gdy jesteśmy same w domu i nigdzie nie jeździmy ;)


środa, 31 października 2012

Sen

Ale miałam dziś sen! Taki przyjemny, że jak się obudziłam, było mi tak miło... ;)
Śniło mi się, że pojechałam do siostry do Warszawy, gdzie była ciocia i babcia. Gdy już siedziałam w samochodzie i miałam wracać przypomniało mi się, że skoro już jestem w Warszawie, to mogłabym zadzwonić do KJ. Tak też zrobiłam. Spotkaliśmy się u mojej siostry w domu, ale pojawił się też mój mąż i moja córka. Siedzieliśmy sobie (a właściwie leżeliśmy) w miłej atmosferze, aż KJ stwierdził, że musi już iść. Żegnając się dał mi buziaka w policzek, za chwilę drugiego, trzeciego, czwartego... aż mój mąż zrobił krzywą minę - chyba przestał go lubić z zazdrości ;p W każdym razie mi się to bardzo podobało (te buziaki oczywiście) :)

I piosenka, która, nie wiem czemu, kojarzy mi się z KJ:


sobota, 27 października 2012

Shopping ;)

Przedwczoraj znów udało mi się wyrwać na miasto :) A to za sprawą mojej sąsiadki, która pokazała mi kilka kiecek, które kupiła, moim zdaniem, prawie za darmo ;) Zakupy były krótkie, ale za to bardzo owocne.
W przymierzalni spędziłam chyba z pół godziny i o mało się nie załamałam przymierzając coraz to większe rozmiary - A wszyscy mi mówią, że schudłam ;p No może i mają trochę racji, bo tak naprawdę to tylko góra mi się w nic nie mieściła ;/ ale to z wiadomych powodów ;)
W końcu po długich poszukiwaniach wzięłam dwie kiecki za śmieszną cenę:


Do tej drugiej mam jeszcze pasek, ale nieładnie wyglądał jak tak zwisał na zdjęciu. Teraz pozostaje mi wybrać, którą założyć w niedzielę, chociaż mój mąż już wybrał ;p

środa, 24 października 2012

Miacho ;-)

No i wyrwałam się wczoraj na miasto aż na 1,5 godziny! Trzeba było zaliczyć kosmetyczkę i poszukać jakiejś kiecki na chrzciny. Oczywiście kosmetyczka najpierw, później sklep. Ale cóż... Jak to ze mną bywa zdążyłam wejść tylko do jednego sklepu, w którym nie znalazłam żadnej fajnej kreacji, jednak z pustymi rękami nie wyszłam :-) kupiłam sobie kozaki mniej więcej takie, jakie chciałam mieć. Rozmiar trochę duży, więc się wahałam, ale i tak je wzięłam :-P


Jak widać te kilka spraw, które mam do załatwienia na mieście, będę pewnie łatwić przez kilka miesięcy ;p

poniedziałek, 22 października 2012

I'm back!

Po bardzo długim czasie postanowiłam powrócić. Miałam już wcześniej coś naskrobać, ale im dłużej zwlekałam, tym trudniej było się zebrać.
Tak naprawdę krucho było też z czasem. No może nie aż tak, żeby nic nie napisać, ale nawet po tym "ale" musiałam zrobić 10-minutową przerwę, żeby nakarmić tego szkraba:

A od tygodnia sporo płacze i nie wiemy czemu. Jakoś tak zbiegło się to ze szczepieniem, więc może to od tego?

niedziela, 12 sierpnia 2012

Jak wakacje, to leżenie do góry pępkiem ;)

Już drugi dzień wczasuję się w nowoczesnym "SPA" ;p Leżę i leżę i leżę i leżę..... Na przemian komp, książka i telefon... Już mnie wszystko od leżenia boli, ale te zabiegi - bezcenne. A najlepsze, że nie wiem ile jeszcze te moje wczasy potrwają ;/ Może jutro dowiem się czegoś więcej. No ale przynajmniej bezkarnie mogę nic nie robić ;)

A tymczasem zdjęcie z jednego z zabiegów powtarzanych trzy razy dziennie ;p


czwartek, 26 lipca 2012

Baby shower, czyli bociankowe :)

Wczoraj miałam niezłą  niespodziankę! Mąż zabrał mnie na spacer do parku do Opinogóry, gdzie mieliśmy już jechać na wiosnę, żeby zobaczyć, jak idą remonty, jak oczyścili stawy itd. pospacerowaliśmy pół godziny i wróciliśmy do domu. Idę otworzyć drzwi z klucza, a one wcale nie zamknięte. Wchodzę, wypuszczam kota na dwór i idę zanieść torebkę do pokoju. Otwieram drzwi, a tam... "NIESPODZIANKA" - wszyscy krzyczą. Rozglądam się, a tam moje koleżanki stoją i się uśmiechają, jedna robi zdjęcie, żeby później się pośmiać z mojej miny ;p Na stole stoi tort z pieluch, a dookoła niego zabaweczki dla mojego dzieciątka, które będzie już za miesiąc. A ja stoję i nie wiem, co powiedzieć! Niezły prezent mi zrobiły. W życiu się nie spodziewałam, że będę miała "Bociankowe"! Czytałam o tej imprezie kiedyś przez przypadek, ale nie pomyślałam, że mnie to spotka. Bo impreza dopiero co przychodzi do Polski. Niby ma głębokie korzenie, bo jej tradycja sięga już XVIII wieku, ale słowo.... nie pomyślałabym!

Całe szczęście, że dziewczyny schowały samochody za domem, bo bym pewnie na policję zadzwoniła, że włamanie ;p

A oto mój torcik ;p

wtorek, 26 czerwca 2012

Dobry wieczór kawalerski

Byliśmy wczoraj ze szkoły na przedstawieniu pt."Dobry wieczór kawalerski". Kurczę! Chyba najlepsza sztuka na jakiej do tej pory byłam. Już od pierwszego zdania cała sala tak ryczała ze śmiechu, że szok. Obsada też niczego sobie. U nas grali: Antoni Pawlicki jako Młody, Kuba Przebindowski jako Alu, Piotr Nowak jako Kukuł, Michał Piela jako Wołek i Michał Milowicz jako Miki. Szkoda, że nie było Lichoty, bo chętnie zobaczyłabym go na żywo. Jednak Nowak i tak pobił wszystkich na scenie, więc czy ja wiem, czy jest czego żałować?
W każdym razie gorąco polecam! Chętnie poszłabym jeszcze raz na tę sztukę :)


Nawet ja się na foto załapałam :) Kto mnie znajdzie? ;p


środa, 2 maja 2012

Majowe leniuchowanie

Siedzę sobie na tarasie, pogoda super! Chociaż dziś jest chłodniej niż wczoraj, ale przynajmniej się nie męczę i nie szukam miejsca do zdechnięcia :-) kot sobie chodzi swoimi ścieżkami - przeważnie przesiedzi w chlewie. Pilnuje go jak pies budy ;-) od czasu do czasu tylko wyjdzie do ogródka pod porzeczkę.
Kończę już,bo praca nagli - trzeba uzupełnić dokumenty potrzebne do awansu :-/

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Motywacja i zapał do nauki :)

Siedziałam dziś w szkole - z samego ranka trafiło mi się okienko, bo jakby to mogło być, że maturalna klasa przyjdzie po wystawieniu ocen?! Tak więc - siedziałam w szkole i trafiła mi się pogawędka z szefem, po której nabrałam zapału i chęci do robienia kolejnych studiów. Już wcześniej o tym myślałam, ale jakoś nie miałam zapału, bo komu by się chciało uczyć i jeszcze do tego wysilać się fizycznie? Już nie wspomnę o dojazdach ;/ No ale skoro słyszę z ust szefa, że któraś z polonistek musi zrobić WF, a ja kiedyś tam o tym myślałam, od razu przejrzałam oferty szkół ze studiami podyplomowymi, podzwoniłam i podjęłam decyzję: od października zaczynam studia :) Trochę się pomęczę, ale z drugiej strony przy okazji zrzucę parę zbędnych kilogramów, które mi się nazbierają w najbliższych miesiącach ;) tak więc: TRZYMAJCIE KCIUKI :)

czwartek, 15 marca 2012

Nuda na lekcji ;)

Siedzę sobie na lekcji i stwierdzilam, że skoro mi się nudzi, to może coś skrobnę, bo dawno już się nie odzywałam... Moja klasa oczywiście się nie nudzi - grają w jakieś bezbnadziejne gry. Dla mnie to strata czasu. Żeby jeszcze coś te gry wnosiły.... a tam ciągle strzelanie i strzelanie ;/
A ja coraz bardziej ociężała... Kurde, w miesiąc przytyłam jakieś 2-3 kg - masakra. Nie wiem, jak ja to zrzucę - a to dopiero początek ;/ Pewnie od września będzie jakaś dietka, bieganie i ćwiczenie w domu, rolki, żeby przyzwoicie wyglądać. Najtrudniej mi właśnie się do tego tycia przyzwyczaić. Mam nadzieję, że jakoś to będzie :)

niedziela, 19 lutego 2012

Humor z kartkówek...

Już sama nie wiem, czy śmiać się, płakać, czy załamać... Czasem mi ręce opadają i sił mi brak. Zastanawiam się, czy to może moja wina, czy to ich bezmyślność.

Kilka przykładów z klasówki z XX-lecia międzywojennego:

Polecenie:
Podaj ramy czasowe XX-lecia międzywojennego oraz wydarzenia, które się z nimi wiążą.

1939 (początek II wojny światowej) - 1948 (zakończenie wojny).

Polecenie:
Jak rozumiesz tytuł "Granica"?

Odp.1.
Tytuł "Granica" rozumie jako miejsce za które nie można było się przedostać. Tym miejscem był obóz. Dookoła obozu było wysokie ogrodzenie kolczaste które uniemożliwiało przedostanie się poza obóz. Dodatkowo pilnowali jej strażnicy.

Odp. 2.
Tytuł "Granica" nawiązuje do okresu Powstania Warszawskiego jako okresu bardzo negatywnego dla społeczeństwa Polskiego, które miało ciężki żywot, gdyż więziono ich w gettach oraz organizowano im prawa. Ten tytuł nawiązuje także do przeżyć, z jakimi musieli się spotykać ludzie. Była to obawa przed nagłą, niespodziewaną śmiercią.

Odp. 3.
Granica nawiązuje do Powstania Warszawskiego, nawiązuje także do społeczeństwa, które miało ciężkie życie, ponieważ był to okres wojny.

I co wy na to?

sobota, 11 lutego 2012

Drożdżówki :)

Dziś wypróbowałam swoje nowe sprzęty kuchenne i muszę przyznać,ze fajna sprawa. Ciasto wyrobiłam w misce bez brudzenia rąk! Gdybym miała ręcznie ugniatać, to by mi się pewnie nie chciało robić. Po wyrośnięciu przełożyłam na stolnicę i rozwałkowałam - nie przylepiło się ani do wałka, ani do stolnicy! Posmarowałam czym trzeba, zrolowałam, pokroiłam na kawałki i wrzuciłam do piekarnika. Jak drożdżówki już się piekły, przypomniało mi się, że nie dodałam rodzynek - zonk! - ale może będą dobre i bez nich.

A oto efekt końcowy, może nie doskonały, ale to pewnie kwestia wprawy :)

czwartek, 9 lutego 2012

Jak zwykle :)

Jak zwykle łapię się wszystkiego, ale kto nie próbuje, ten nic nie ma :) Po Oriflame, z którego już ochłonęłam, przyszła pora na Tupperware - akcesoria kuchenne z wyższej półki. Na razie zamówiłam sobie kilka rzeczy i dostałam starter do przeprowadzania prezentacji. Teraz kombinuję w kuchni i zbieram w sobie siły, aby rozpocząć działanie. Mam nadzieję, że z tym mi pójdzie trochę lepiej i że niebawem rozpocznę pokazy :)

A to mój starter:
P.S. Kto pierwszy na ochotnika chce pokaz? :)

czwartek, 2 lutego 2012

Byle do świąt :)

No i kończy się pierwszy tydzień po feriach.... A czuję się, jakby wolne było jakieś kilka miesięcy temu. Fakt faktem nie jest jakoś tragicznie źle, bo staram się nie emocjonować za bardzo, chodzę uśmiechnięta i wrzucam na luz. Jednym słowem (a właściwie dwoma) - stoicki spokój i zachowanie złotego środka. Szkoda czasu na nerwy i stres, tym bardziej, że jest coś, co mnie strasznie motywuje... :) no i w kwietniu już święta...

wtorek, 17 stycznia 2012

Miłość za kilka włosów

Dziś tak tylko na chwilę. Musze przecież napisać wrażenia z książki.
Strasznie szybko się czytała. Ma bardzo krótkie rozdziały (od strony do maksymalnie chyba trzech). Gdy zaczęłam czytać, wydała mi się strasznie banalna. Chłopak zakochuje się w dziewczynie, idzie do wiedźmy, żeby dziewczyna jego tez pokochała i później książka staje się strasznie smutna - bynajmniej dla mnie była. Sama nie wiem, czy współczuć, czy potępiać głównego bohatera.... Miłe było, że choć w ten sposób mogłam wrócić do Maroko.
Nie umiem pisać recenzji, więc na tym kończę.
Przede mną jeszcze kilka książek. Najbardziej nie mogę się doczekać jednej, ale zanim ją zacznę, przeczytam te krótsze :) Ciekawe, czy odnajdę w niej cząstkę siebie ;p

niedziela, 15 stycznia 2012

I'm back!

Kurde, ale zapuściłam bloga! Normalnie aż mi wstyd! A wszystko przez to, że coś się ze mną porobiło niedobrego. Maniak komputerowy (czyli ja) przestał siadać do kompa - no chyba, że w pracy z musu. Mam teraz taki jakiś głupi moment w życiu, że najchętniej leżałabym non stop przed telewizorem i oglądała, nawet po raz enty, jakieś seriale komediowe itp. Czasem w wolne dni siadam do kompa co kilka dni - zupełnie do mnie niepodobne.
Telewizja już mnie zaczęła nudzić, więc powróciłam do innego swojego hobby, czyli do czytania książek. Ostatnio wyciągnęłam jedną z szuflady, która czekała na swój dzień z rok chyba. Ale warto było! Nie spodziewałam się, że mnie tak wciągnie. Fakt, że spodziewałam się po niej czegoś innego, ale naprawdę książka super! Pisana przez księdza, ale tak obiektywnie, że nie spodziewałabym się. Poza tym, strasznie dużo w niej ciekawych informacji. Mam już upatrzone nawet kolejne pozycje tego pisarza. A oto ta pierwsza - już przeczytana:
Zamówiłam też 9 książek w KDC - fajna promocja była: książki po 5 i 10 zł. Pierwszą, którą dziś wciągnęłam była parodia "Zmierzchu". Głupawa, ale krótka, więc ciekawość wzięła górę ;p
Jutro kolej na debiutancką książkę Marokańczyka Mohammeda Mrabeta - może z sentymentu do Maroka, a może ze względu na ciekawy tytuł... Dodam, że kosztowała tylko 3 zł!