Odkąd Mała jest na świecie, zauważyłam u siebie "syndrom jedynaczki". Nigdy nie miałam z tym problemu. Każdy kto mnie poznawał, był przekonany, że mam rodzeństwo. A tu proszę! Okazuje się, że jestem strasznie zaborcza jeśli o nią chodzi. Strasznie mnie wkurza jak wszyscy do niej lecą, zaczepiają, nie daj Boże noszą na rękach, na co oczywiście nie pozwalam, co się czasem spotyka z różnymi reakcjami nieprzyjemnymi (niektórzy nie rozumieją, że ktoś chce wychować swoje dziecko po swojemu). Ale cóż, zaciskam zęby i przemilczam... a w środku się gotuje. Jedynie nie drażni mnie mąż i moi rodzice, którzy nie są w stosunku niej tak nachalni (więc pewnie dlatego).
Najlepiej jest wtedy, gdy jesteśmy same w domu i nigdzie nie jeździmy ;)
O to ciotka nie przyjedzie, bo by wyściskała na czym świat stoi :(
OdpowiedzUsuńPrzyjedzie, przyjedzie - łaski nie robi ;)
OdpowiedzUsuńWiem, co masz na myśli.
OdpowiedzUsuńMnie też czasem wkurza podejście innych do Małej.
A Teść ostatnio przechodzi sam siebie.
Aż czasem mam ochotę mu powiedzieć żeby się odpier....
Ale tylko mocniej zęby zaciskam...
Ja też większość przemilczam.
Usuń