No i w końcu w sobotę było ostatnie wesele. Więcej w tak krótkim czasie bym chyba nie zniosła :) Co jak co, ale było udane. Towarzystwo mieliśmy super. Szkoda tylko, że mój brat nie dał rady przyjechać, bo pewnie było by jeszcze lepsze ;p On zawsze potrafi rozweselić towarzystwo :)
Miałam na sobie nową kreację, którą musiałam później przebrać, bo ramiączka silikonowe mają za słabe zaczepy jak na moje gabaryty, a była z odkrytymi plecami :) Dlatego tak stoję spięta, bo zimno mi było:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz