Byłyśmy dziś z Mantą na jakimś festynie w Łojach. Oczywiście z kosmetykami. Zaczęło się spokojnie...
Ale wiadomo, że jak festyn z 3 straganami na krzyż, to i kolba odbija. Manta ciągle zaklinała deszcz, bo chciała do domu. Później co 5 minut pytała za ile jedziemy. Ale jakoś przeszło po zakupach ;p
Nie dość, że festyniary to przysiółkowe wieśniary :P
OdpowiedzUsuń