piątek, 20 grudnia 2013

Szalony dzień

I w końcu ostatni dzień pracy. Do końca roku tylko leżenie ;-)
Mieliśmy dziś tylko dwie lekcje. Oczywiście na każdej miałam tylko po jednej osobie, ale to i dobrze, bo się nie przemęczyłam. Poza tym mogłam wcześniej przygotować salę na wigilię klasową. Wcześniej też podzieliliśmy się opłatkiem, bo po jasełkach miała być próba poloneza, a nie chciałam przetrzymywać moich głodomorów, żeby czekali na mnie.
Jasełka były bez rewelacji. Kiepskie nagłośnienie było i ledwo słyszeliśmy cokolwiek. Zaraz po jasełkach, maturzyści rozdali zaproszenia na studniówkę. Ja oczywiście dostałam zaproszenie od mojego polonezowego partnera. Postarali się, bo wszystko ładnie wyszło.
Po jasełkach miałam jeszcze chwilę, więc szybko poszłam do mojej klasy. Tak się postarali, że już nawet miałam jedzenie na talerzu. Obawiałam się tej wigilii, bo wczoraj trochę się moje dzieciaczki pokłóciły o przygotowywanie potraw, ale było ok. Z resztą nie mogłam się na nich gniewać po tym, jak się nasłuchałam o nich w samych superlatywach od naszej pedagog.
Tak więc zjedliśmy szybko i rozdaliśmy prezenty. Byłam zdziwiona, bo w około połowie prezentów były książki! A lektur czytać jakoś nie chcą... No ale ważne, że w ogóle czytają.
Po wigilii zostawiłam klasę, bo trzeba było ogarnąć salę, a sama pobiegłam na próbę poloneza. Po tym jak mnie wczoraj mój partner nie znalazł, bo miałam lekcje w innej sali niż zwykle, dziś przyszło po mnie aż dwóch maturzystów.
Oj cienko widzę tego poloneza. Taki układ momentami trudny, że nie wiem, czy podołam... Pocieszające jest to, że do studniówki jeszcze cały miesiąc ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz